ŚDM Madryt 2011
ŚDM Rio de Janeiro 2013
ŚDM Kraków 2016
ŚDM Panama 2019
Czym były dla Ciebie ŚDM? Świadectwa uczestników.
Wspólnota i obecność Pana Boga...
Wspólnota i obecność Pana Boga w codziennym życiu, tak bym podsumowała moje doświadczenia. 🙂
Światowe Dni Młodzieży w Panamie były jednym z najlepszych doświadczeń w moim życiu.
To, co wyjątkowo urzekło mnie w tym niesamowitym miejscu to ludzka życzliwość, ogromna hojność i po prostu dobro. Dobro, które otrzymywaliśmy w każdym miejscu i z każdej strony. Rodziny goszczące dawały nam od siebie mnóstwo i mimo barier językowych udawało nam się znaleźć wspólny język. Dodatkowo Światowe Dni Młodzieży są miejscem żywej wiary, gdzie ludzie z całego świata mogą wspólnie się jednoczyć w swojej miłości do Boga.
Dzięki ŚDM zyskałam coś czego nie potrafię opisać.
Każdą modlitwę przezywam bardziej. Najpiękniejsze tam były Msze, na każdej miałam łzy w oczach i chciało mi się płakać ze szczęścia i dreszcze mnie przechodziły, gdy tylko usłyszałam anielskie głosy naszego Chóru Jordan.
ŚDM w Panamie przerosły moje najśmielsze oczekiwania.
Świetna organizacja naszego duszpasterstwa Jordan, niezapomniani ludzie, piękne miejsca w których można było poczuć się jak w raju i co najważniejsze… Doświadczyłem, że tam spełniało się najgłębsze pragnienie Jezusa: Aby wszyscy stanowili jedno. Służąc sobie wzajemnie i czerpiąc z tego głęboką radość serca. Chrystus zaskakiwał mnie każdego dnia. Była to piękna, Boża przygoda, która jest niepowtarzalna.
Dzięki ŚDM w Panamie byłam w stanie jeszcze bardziej otworzyć się na ludzi
Dzięki ŚDM w Panamie byłam w stanie jeszcze bardziej otworzyć się na ludzi i doświadczać dobro z ich strony, następnie sama je przekazywać. Dodatkowo, to okazja na wspólne zastanowienie się nad naszymi dalszymi krokami na ścieżce życia przy towarzystwie Boga :)) Ten przepiękny czas na długi czas zapadnie mi w pamięci – nawet inne zwyczaje tamtejszych ludków, którzy inaczej pojmują życie i potrafią się cieszyć nawet z drobnych szczegółów- nauczyli mnie odmiennego myślenia dotyczącej relacji człowiek a Bóg ( taki dobry Przyjaciel, który naprawdę wiele wytrzymuje:wszelakie moje złe zachowania, słabości, które obnażają przywary, wciąż potrafi pomagać niezliczoną ilość czasu, dlatego warto czasem coś dla Niego zrobić i podziękować czy porozmawiać nawet po swojemu, byle od serduszka), ale także myśl, że nie warto się ze wszystkim spieszyć, najlepiej spokojnie dążyć do swoich celów i nie dołować siebie za jakiekolwiek potknięcia i niepowodzenia- ważne by próbować, a kto wie gdzie się wkrótce znajdziemy i gdzie zajdziemy.
W tym czasie dotarło do mnie, co to znaczy 'piękno stworzenia'.
Uderzyła mnie ‚jedność’ i ‚różnorodność’ chrześcijaństwa na świecie. Poznałem, że Bóg jest artystą!
Wyjazd na ŚDM okazał się najwspanialszą przygodą mojego życia.
Tych emocji nie da się opisać, trzeba po prostu tam pojechać i to poczuć. Była to okazja do spotkania fantastycznych ludzi w przepięknym miejscu na ziemi. Było cudownie!
Dla mnie wyjazd na Światowe Dni Młodzieży do Panamy był ogromnym wyzwaniem.
Byłam w Krakowie i to właśnie tam postanowiłam, że pojadę. Do wyjazdu przygotowywałam się długo w sprawach duchowych ale tez tych materialnych, podjęłam wiele i różnych pracy aby mój wyjazd do Panamy był możliwy. W Panamie poza wspaniałym doświadczeniem wspólnoty żywego kościoła poznałam wielu wspaniałych ludzi. Ludzi, którzy tak mało mieli , a dzielili się tym co mieli. Byli oni wstanie oddać nam ostatni ,,kawałek chleba”. Ciszę się, że miałam możliwość uczestnictwa w tej pielgrzymce, po powrocie zmieniła ona wiele w moim życiu. Od tego momentu kieruję się w życiu przekonaniem i wiem, że ,,dla Boga nie ma bowiem nic niemożliwego” Dodam jeszcze, że pobyt u pewnej rodzinki w pewnym sensie powiększył moją rodzinę, dla gospodyni domu – wołam mama, a jej córkę nazywam hermanita. Ta moja rodzinka pragnie przyjechać do Polski w grudniu tego roku….
Od samego początku ŚDM w Panamie miało być dla mnie czymś
Od samego początku ŚDM w Panamie miało być dla mnie czymś wielkim i niezapomnianym. Rzeczywiście tak było, ale dopiero po dłuższym czasie widzę jakie owoce mi przyniosło i co zmieniło w moim życiu. Nie było to tylko duże wydarzenie gdzie poznałem wielu ludzi z którymi wciąż mam jakiś kontakt. Był to też jeden z najmocniejszych jeśli nie największy drogowskaz w moim życiu. Tak jak w haśle całego spotkania „Oto ja Służebnica Pańska niech mi się stanie według słowa Twego” codziennie spiewałem lub we własnych myślach zastanawiałem się nad swoim powołaniem. Czułem, że chcę się oddać Bogu jak Maryja i iść tam, gdzie On mi wskaże. Ostatecznie podczas samych dni wyjazdu, nic na ten temat do mnie nie dotarło. Całe wydarzenie bardzo mi się podobało, chciałem aby trwało dłużej i bez przerwy czułem, że jestem bardzo blisko Boga dzięki temu wydarzeniu. ŚDM się skończyły i choć czułem euforię i wielką radość z tego co przeżyłem, to wciąż miałem wrażenie, że to wydarzenie nie zmieniło bardzo mojego życia poza przeżyciami i doświadczeniami spotkania z Bogiem na „drugim końcu świata”. Dopiero parę tygodni po powrocie jeszcze nieświadomy tego, że to wszystko było zaplanowane przez Boga stwierdziłem, że chcę zostać pilotem samolotowym. Przedtem nigdy nawet nie myślałem o takiej opcji, ale odkąd pierwszy raz poleciałem samolotem już wiem jakie to niesamowite uczucie. Tę fascynację i zainteresowanie spotęgował fakt, że był to daleki lot, a oprócz tego w obie strony droga na miejsce docelowe nie była prosta. Niektórzy mogli by stwierdzić, że to nieprzychylność i nieszczęście, ale dla mnie cudowne było to, że łącznie w tej jednej podróży do samolotu wsiadałem łącznie 7 razy z powodu opóźnień lub chociażby tego żebym zdążył na studniówkę, za co wciąż dziękuję. Teraz, kiedy już studiuję lotnictwo, widzę dokładnie, że rzeczywiście mnie to interesuje i po prostu mnie to „wzięło”. Dopiero niedawno uświadomiłem sobie, że gdybym nie poleciał do Panamy i nie zapytał Boga co mam robić to jeszcze przez długi czas nie miałbym okazji, aby lecieć samolotem i odkryć mojego powołania. Myślę, że to nie przypadek, że przez spotkanie, którego hasłem było oddanie się Bogu i powołaniu od Niego, odkryłem swój przyszły zawód. Dlatego jestem szczęśliwy, że mogłem wziąć udział w ŚDM, które jakby nie spojrzeć zmieniły kompletnie moje życie i wytyczyły mi nową drogę. Trochę długo wyszło, ale takie przemyślenia mniej więcej chciałem od sb dać.
Światowe Dni Młodzieży w Panamie były dla mnie naprawdę wyjątkowym przeżyciem
Światowe Dni Młodzieży w Panamie były dla mnie naprawdę wyjątkowym przeżyciem, które zapamiętam na długo. Mimo, że było nas tak dużo (ponad 100 osób), to czułam, że przez te 3 tygodnie stworzyliśmy rodzinę! Mogłam się wiele nauczyć od innych uczestników i zainspirować ich świadectwem i relacją z Jezusem. Codzienne słowa księdza Arka, a także innych księży, biskupów zawsze wnosiły coś nowego i odkrywczego. Miło wspominam wspólne zwiedzanie, plażowanie, surfowanie, pielgrzymkę i mszę w dżungli, a nawet godziny spędzone razem w autokarze 🙂 ŚDM to niesamowite doświadczenie Boga i wspólnoty, wiele radości i śmiechu, a także okazja do poznania wielu świetnych ludzi z całego świata. ŚDM to wspomnienia na całe życie!
Na Światowych Dniach Młodzieży przekonałam się, jak wiele młodych osób chce żyć dla Pana Jezusa i Maryi
Była to także świetna okazja, żeby poznać ludzi z różnych krajów i kultur. Poza tym ŚDMy mają swoją charakterystyczną atmosferę – pełną radości, otwartości, ale także wolności. Młodzież przyjeżdża tam, bo chce spędzić czas z Bogiem i z innymi młodymi ludźmi. Pomimo, że czasami życie pielgrzyma nie było łatwe, a warunki całkiem inne niż się spodziewaliśmy, to zawsze była to niesamowita przygoda. Dzięki temu nauczyłam się dziękować Bogu za każde dobro i otwartość serc ludzi, którzy nas gościli,ale także zaczęłam doceniać to co mam w domu w Polsce. ŚDMów nie potrafię opisać jednym słowem, bo jest to jednocześnie przygoda, pielgrzymka, wycieczka, rekolekcje i zabawa. Jedyne w swoim rodzaju wydarzenie, które polecam każdemu! 🙂
Zacznę od tego, że wyjazd do Panamy był świetnym przeżyciem.
Połączenie religii, przygody i delikatnej niepewności co mnie czeka po drugiej stronie oceanu Atlantyckiego sprawiło, że była to niezapomniana pielgrzymka. Niesamowite było oddanie się pod opiekę obcym ludziom, którzy mimo iż są naszymi braćmi i siostrami w wierze to tak na dobrą sprawę ich nie znamy. Ich gościnność jednak sprawiła, że poczułem się jak w domu, mimo że mój dom był bardzo daleko. Super było wyjść z własnej strefy komfortu, stracić kontrolę nad własnym życiem i oddać ją Bogu. Poznałem dużo ludzi, wszyscy byli bardzo mile nastawieni, pomagali jak mogli. Dużo ludzi zamyka się przed obcymi, próbują odgrodzić się od osób których nie znają. Mnie też przed wyjazdem dopadały takie myśli, żeby unikać obcych, bo mogą zrobić mi krzywdę. Na szczęście Światowe Dni w Panamie pokazały mi, że odgradzając się od innych sami robimy sobie krzywdę, bo jeśli da się ludziom szansę to okazuje się, że są wspaniali.